Pokemon GO początek końca ?
Szał na Pokemon GO przetoczył się przez kraje, w których gra już ujrzała światło dziennie, niczym wielka fala porywająca za sobą rzeszę graczy zainteresowanych łapaniem wirtualnych stworzeń. Niestety gwałtowny ogień ma to do siebie, że bardzo szybko traci na swojej „mocy”.
Scena gier mobilnych jest rynkiem bardzo niestabilnym. Bardzo łatwo jest porwać tłumy, ale przez kilka nierozważnych ruchów można wszystko stracić w mgnieniu oka. Fenomen Pokemon GO próbowali tłumaczyć eksperci z całego świata, a przytaczanymi argumentami były m. in. rewolucja w świecie gier wykorzystujących rozszerzoną wirtualną rzeczywistość, zachęta do wyjścia na zewnątrz i przemierzania okolicy ze znajomymi, czy też nostalgia za czasami, kiedy wielu z nas siedziało z wypiekami na twarzy przed telewizorem oglądając przygody Asha Ketchuma z Alabastii. Najnowszej produkcji Niantic na pewno pomogła popularność, jaką cieszy się anime czy inne gry z oryginalnej serii wydawanej na konsole Nintendo. Spadki zainteresowania po pierwszych ogromnych wzrostach należy więc uznać za coś zupełnie normalnego, jednak w przypadku tak dużych liczb, jakie dotyczą tej produkcji można odnieść dość szokujące wrażenie.
Poniższy wykres dotyczy zainteresowania subredditem /r/pokemongo, który jest najczęściej odwiedzaną stroną traktującą o Pokemon GO:
O ile w naszym kraju reddit nie jest tak powszechnym medium jak na zachodzie, tak nie ulega wątpliwości fakt, że to właśnie nacje najczęściej korzystające z tego portalu stanowią o sile samej gry. Wykresy wskazują jednoznacznie, iż szczyt popularności subreddit ten osiągnął w okolicach premiery gry, a wysokie zainteresowanie utrzymało się do około dwóch tygodni po wydaniu produkcji. Spadki są jednocześnie widoczne w liczbie aktywnych graczy każdego dnia – według ostatnich doniesień liczba ta spadła z 45 do 30 milionów (via bloomberg.com). Zastanówmy się przez chwilę, co może być powodem takiej sytuacji. Z komentarzy graczy da się wysnuć następujące wnioski:
- zawartość gry wystarcza na jedynie dwa tygodnie intensywnej zabawy, potem produkcja staje się powtarzalna;
- brak działającego trackera praktycznie od czasu premiery gry, przeciągające się beta testy nowego systemu namierzania;
- nowości są wprowadzane zbyt wolno i zdawkowo, nie zmieniły one jak dotąd w żaden sposób rozgrywki;
- brak systemu bezpośrednich walk między graczami;
- wciąż nieznana data zaimplementowania platformy do wymiany pokemonów;
- słaba komunikacja Niantic z graczami, praktycznie niemożliwy kontakt nawet ze strony niezależnych deweloperów, twórców map itp.;
- kulejący support, który na zapytania odpowiada tygodniami, jeden z graczy otrzymał nawet meila, który zawierał jedynie literę „r”
Wyczekiwane zmiany na pewno w końcu nadejdą, ale nie da się ukryć, że Pokemon GO swój szczyt już osiągnęło i za parę tygodni Niantic będzie mogło liczyć tylko na wiernych, „sumiennych” graczy wspierających producenta okazjonalnymi zakupami w item shopie. Być może wprowadzenie dużych zmian, możliwości schwytania legendarnych pokemonów czy też kolejnej generacji, pomoże grze odzyskać część zainteresowania. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że Niantic nie było gotowe na tak wielki wzrost popularności swojej produkcji, a wypuszczając grę bez funkcjonalności obiecanych jeszcze przed premierą, straciło w oczach wielu graczy. Pozostaje mieć nadzieję, iż twórcy tej rewolucyjnej gry mobilnej w porę zareagują i zaskoczą nas nowościami oraz uprawieniami, które skutecznie zachęcą nas do częstszego uruchamiania aplikacji. Niestety o ewentualnych planowanych zmianach dowiemy się dopiero w dniu aktualizacji, ponieważ jeśli chodzi o komunikację z graczami to już od czasów Ingressa wydaje się, że akurat ten aspekt nie ulegnie poprawie.